niedziela, 30 października 2011

Olimp Sport Nutrition


Z ogromna przyjemnością pragnę poinformować o nawiązaniu współpracy z firmą Olimp Sport Nutrition.
Będąc aktywnym sportowcem spędzającym większość czaszu w skałach narażam swój organizm na duże obciążenia, których następstwem jest zmęczenie i brak efektywności. Dzięki produktom firmy Olimp mój organizm regeneruje się znacznie szybciej, co automatycznie oddziaływuje na uzyskiwane wyniki we wspinaniu.
Pozdrawiam

sobota, 29 października 2011

Jesienny Rodellar

Rozgrzewka w Ventanas fot.Soya 
Październik był dość pracowitym miesiącem. Pomimo tego, że był to kolejny miesiąc wspinania w Rodellarze, nie dopuściłam, aby moje i Michała wspinanie przybrało wyraz monotonny. Każdy dzień był urozmaicony pod względem doboru dróg/sektorów i mocno dyktowany przez samopoczucie/pogodę.
jeden ze słonecznych dni w Las Ventanas fot.M.Kwiatkowski/Ation Wizualizacje, Multiphoto.pl
Prowadzenie Como tripa de conejo (8b+) było jedynie przerywnikiem pomiędzy wstawkami w drogi w Pisciniecie, gdzie wspinałam się po Cossi i sąsiedniej Reinie. W przeciwieństwie do Cossi, 8ce była dla mnie o tyle ciężka, że jej parametryczny charakter zmuszał mnie do bardzo odważnego wspinania się, czego nie ułatwiało jej obicie, jak i również brak możliwości komfortoego zjazdu "na ląd".

Michał w L-2 Reiny (8a) fot.Soya 
Reina, na której Michał asekurował mnie z wiszącego nad wodą stanowiska, biegnie po trawersie,skrajnie z prawej strony ściany. Loty w każdym miejscu musiały być wyłapywane na "sztywno" (co mnie mocno stresowało), abym miała możliwość chwycenia liny (w momencie nie wykonania tego manewru musiałabym pałować na 8.9mm sznurku, gdzie asekurant ma bardzo ograniczone możliwości wybierania liny lub zjazdu prosto w najgłębsze miejsce oczka wodnego z brakiem opcji wydostania się bez kąpieli na brzeg).

fot.M.Kwiatkowski/Ation Wizualizacje, Multiphoto.pl

Dzień po dniu zostawiałam potwornie dużo energii w 8c. Operacje sprzętowe i samo wspinanie się po drodze doprowadzało moje ciało do ruiny. Jednak "głowa" nakazywała próbowania linii do skutku.
Nie ukrywam, że mocno wierzyłam w swój sukces na tej bardzo bulderowej drodze, stąd tak silna determinacja.

Nieco zmęczona... fot.Soya
Równoczesnie poznawałam inne drogi w Ventanas i wspinałam się OS. Wszystko po to, aby nie zamulić się bardzo ciężkimi projektami.I w ten oto sposób przemijały kolejne dni w Rodellar.
Wraz z przybliżaniem się do prowadzenia kolejnej 8b+ w Ventanas, postanowiłam skupić się jedynie na niej. Bulderowe trudności drogi, która nie jest zbyt popularna, wymagały ode mnie wstawek na pełnej świeżości czego absolutnie nie odczuwałam w trakcie drugiego dnia wspinaczkowego po Piscineta. Na moment odpuściłam "basen" kosztem wspinania 2:1 w kanionie Mascun.

W drodze po crux na 8b+ fot.Soya
Ostatnie dni w przeciwieńtwie do minionych tygodni absolutnie nie rozpieszczają pogodowo.
Szansa, którą miałam po pokonaniu cruxa i dowspinaniu jedynie kilku ruchów (w celu wpięcia się do topu) na 8b+ może się już nie powtórzyć...
Rodellar zaczyna tonąć, a drogi zaczynają zaciekać :/

Poniżej to co działo się w ostatnim czasie :-) kiedy jeszcze nie padało.











ps.Wpadła do nas Kasia i chyba zakochała się we wspinanu sportowm ;-)



fot. autorzy Ci sami co wyżej ;-)



POZDRAWIAM  :-)


   




środa, 19 października 2011

8b+ RP

Wracamy ze skał zmęczeni jak 150, z myślą o ciepłym prysznicu i czymś do jedzenia. Ostatni posiłek nasz żołądek przyjął o... hym, jakoś wcześnie z rana.
Będąc w akcie totalnego amoku wspinaczkowego zapomnieliśmy o dostarczeniu spragnionej energii przysłowiowej "bułce" - bułki, przytroczonej do plecaka i olimpowskich powerbarach. Po całym dniu spędzonym na słońcu, bułka wyschła (sałata w niej również), a powerbary rozpóściły się do konsystencji Nutelli, na którą od dłuższego czasu mam szlaban.
Ze względu na nieciekawy stan naszego pożywienia zdecydowaliśmy się wytrzymać kolejną godzinę i jak ludzie zjeść posiłek przy ulubionym od dwóch dni meblu o nazwie- stół :-)

za mamusie, za tatusia fot.A.Taistra/Ation Wizualizacje, MultiFoto.pl
W drodze do naszego nowego, przytulnego lokum w Valle de Rodelar spotykamy grupę starych znajomych, którzy absorbują mnie na tyle, że głód znika na moment. Na horyzoncie pojawia się jedna z córek Finy, która targa ze sobą wielką pakę zaadresowaną na moje nazwisko. Chroniąc przesyłkę przed przymierzającym się do obsikania jej jamnikopodobnym Milu wciskam ją w ręce Kwiata, dziękuję jej serdecznie i znikamy do domku, bo żołądki namiętnie przypominają o sobie.
Po kilkunastu minutach kiedy ja zajmuję się zapełnianiem talerzy produktami wzmagającymi wzdęcia, (warzywa strączkowe górują w naszej lodówce), tak Kwiato zaczyna bawić się nowo dostarczonymi przez Soya zabawkami.I w ten oto sposób zamiast wieczornego spokoju słyszę przez kolejne 3?4?5 h jedynie "pstryk, pstryk, pstryk" migawki i "Ola! Odwróć się! Ola! Spójrz w moją stronę! Ola gdzie idziesz, dobrze ustawiłem przesłonę, teraz będzie OK! Ola do cholery co Ty masz na sobie? Ubierz się jakoś normalnie!".

Świat w nowym obiektywie fot.M.Kwiatkowski/Ation Wizualizacje/MultiPhotp.pl
Fakt posiadania nowego sprzętu, umożliwia nam kolejnego dnia zapisać na kacie pamięci to, co poprowadziłam z początkiem października. Mowa o jednej z najbardziej przewieszonych w centralnej części LAs Ventanas - "Como tripa de conejo". Pomimimo tego,że uchodzi za łatwe 8b+ , dla mnie prowadzenie drogi stanowiło spore wyzwanie (głównie ze względu katorżniczego systemu wspinania 2:1 z czego pierwszy zawsze przypadał na Piscinette i tamtejsze wstawki na zmianę w Cossi lub w moją nową zajawkę pt "Reina de la Piscinetta" (8c) :-) Dlatego drugie dni wspinaczkowe w kanionie Mascun po "łatwiejszym" były dla mnie przede wszystkim dożynką, w trakcie której wspinałam się ze świadomością, że muszę wykorzystać dobrze próbę tuż po rozgrzewce, bo na więcej mieć nie będę :-

Como tripa de conejo 8b+ RP fot.M.Kwiatkowski/Ation Wizualizacje, MultiPhoto.pl
 "Como tripo de conejo" zrobiłam (w prawie wyżej opisanym) stylu, z tą różnicą że po rozgrzewce spadłam po cruxie , po którym zakładałam (znowu), że spaść nie mogę ;-) Pomimo tego, że byłam mocno zmęczona, pragnęłam zakończyć temat owej 8b+ by móc cieszyć się wspinaniem po nowo zapoznanej kilka dni wcześniej linią z tego samego przedziału trudności. Korzystając z sugesti znajomego po fachu (dzięki Jacek ;-) wspinałam się w dobrym (mało ślimaczym/moim ulubionym) tempie, co chyba było sporym kluczem do sukcesu.

  Como tripa de conejo 8b+ RP fot.M.Kwiatkowski/Ation Wizualizacje, MultiPhoto.pl  
 Kiedy znalazłam się pod topem (gdzie zorientowałam się że mnie mocno wybiera) w celu dłuższego zrestowania miałam chwilę czasu na przyjrzenie się sąsiedniej Ixeii i Philipowi , które w ocenie trudności wydają mi się znacznie łatwiejsze od drogi, którą z racji poprowadzenia z początkiem miesiąca mogliśmy dopiero dnia dzisiejszego sfotografować.

  Como tripa de conejo 8b+ RP fot.M.Kwiatkowski/Ation Wizualizacje, MultiPhoto.pl  
O tym co działo się przez ostatnie 2 tygodnie w kolejnym odc. bloga ;-)


pozdrawiam
Ola