poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Tres Ponts


Tres Ponts to pozornie mały i mało ciekawy rejon, oferujący wspinanie w brzydkiej szarej, bądź czarnej i gdzie nie gdzie brudno pomarańczowej skale. Pozornie. Oboje z Kwiatem przekonaliśmy się o tym ,że
Tres Ponts to jednak mały, lecz bardzo interesujący rejon, proponujący fantastyczne wspinanie w brzydkiej szarej, bądź czarnej i gdzie nie gdzie brudno-pomarańczowej skale. Rejon znajduje się w idealnym miejscu, ponieważ rzut beretem od Oliany, skąd dla relaksu i odmulenia ciężkim RP można podjechć na kilka wspinek po drogach o łatwiejszych wycenach. To właśnie tu, w miejscu gdzie nie ma kontaktu werbalnego z partnerem tuż po oderwaniu nóg od gleby (powod  rwista rzeka zagłuszająca totalnie wszsytko) postanowiliśmy zatrzymać się na rozwspin.


 Tuż po odebraniu z reusowskiej wypożyczalni naszego domu na kółkach, udaliśmy się na wspin. Po drodze mały zakup, który jak się okazało wcale nie był aż tak mały! 100 metrów liny na której sklepikowa na pierwszych 60 metrach, co 10 metr wymalowała fantazyjny szlaczek; wielgachny materac, który będzie w naszym domu służył za regenerator poturbowanego po wspinie cielska; szama niezbędna do przeżycia przez kolejne kilka dni i kilkogramy magnezji co by móc magnezjować i magnezjować w trakcie 1,5 h przygód wspinaczkowych w 50metrowych liniach T.P ;-)
Jak się później okazało, zapomnieliśmy o olejku do opalania i kremu na poparzenia, a także krzesełek aby móc bez bółu pleców i  krzyża zasiąść do obiadowania, aha i wody pitnej, bo od tej z miastowego kranika oboje się rozesra...lalala :-D ;-)

Efekt kilkunastodniowego pobytu w Tres Ponts okazał się dobry, choć u każdego z nas inaczej się przejawił. Ja jako wspinacz wytrzymałościowy po raz kolejny uświadomiłam sobie jak bardzo brakuje mi siły, natomiast Michał miał jej aż za dużo. Ja zrobiłam dobrą bazę pod kolejne tygodnie wspinania, a Michał wyrównał swój poziom życiowy RP. I wreszcie: spalony od słońca Kwiato wkońcu przypomina rodowego hiszpana, postrzał odcinku piersiowym kręgosłupa (w moim przypadku) i ból krzyża (w przypadku Michała) zmusił nas do zakupu luksusowych campingowych krzeseł :-) Aha no i ta lekkość... jaką uzyskaliśmy dzięki miastowej wodzie mocno wspomogła nas w prowadzeniu kilku przepięknych dróg w Tres Ponts...








niedziela, 24 kwietnia 2011

Z miasta Katowice do Reus :-)

 
03.04 był jednym z najwspanialszych dni od dwóch i pół miesięcy. 
W ferworze walki z pralką, suszarką i skrzynką mailową starałam się ogarnąć wszystko to, co niezbędne do niezapomnienia, aby w spokoju móc wyjechać na upragniony wspin do Hiszapani (oczywiście jak zwykle musiało mi coś umknąć, czegoś nie spakowałam ,a białe wyprałam z kolorowym. Ale to nic! Fakt, że mogę wreszcie wyjechać rekompensuje brak jednego buta w moim plecaku jak i 
EX śnieżno białych T-shirtów które przybrały kolory tęczy ;-) )


21:00-wylot do Reus , 23:00-przylot.
W miedzy czasie miło spędzone dwie godzinki  na pogaduchach z ekipą Kisiela o tym gdzie jedziemy, na jak długo i po co ? Niczym zaczarowana, wertowałam w głowie nazwy wszystkich miejscówek w których planuję się wspinać i  nie bardzo potrafiłam odpowiedzieć na tak proste pytanie gdzie? Bo, na jak długo to wiadomo. Po co ? Również! Na dwa miechy, wspinać się. Wspinać i nic więcej…

O świcie obudził mnie stukot obcasa i dźwięk kółeczek toczącej się po posadzce walizki.
Ułożona w pozycji embrionalnej na karimatce w jednym z lotniskowych zakamarków smacznie przespałam noc w nadziei,że nikt nie rąbnie nam plecaków. Poranna kawa i hiszpańskie kuku-ruku postawiły mnie na nogi i uświadomiły wreszcie, że już jesteśmy w Hiszpani!
Jeszcze tylko odebranie samochodu i jedziemy  po to czego od dwóch i pół miesięcy nie mogłam się doczekać. Kierunek 3Ponts...


Mój najbliższy wyjazd jest wspierany przez MIASTO KATOWICE 
Za wsparcie bardzo dziękuję!

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Blogspot - start :-)

Nowy sezon, nowe plany wspinaczkowe, nowy blog.
Fantastyczni ludzie wokoło i świeża motywacja.
Serdecznie zapraszam do czytania o tym, co i jak w moim zakręconym życiu, przepełnionym po brzegi wspinaniem...















"Mites Moderns" 8a RP  fot.M.Haładaj



W sezonie 2011 będę wspierana przez firmę : SOYA, Miasto Katowice, Evolv, Transformator