Pada-nie pada (tu-deszczem, tam daleko-śniegiem i wcale nie mowa o PL, ale o tych najbliższych, widzianych z Oliany pagórkach). Wieje-nie wieje. Ciepło-nie ciepło, ale wrząco!
Zmotywowana bo wychodzi-patent, kóry Dajla usilnie starała mi się wytłumaczyć, lub zmotywowana BARDZO bo, ten po mnie ryczy z dołu,że zaraz się tu wespnie i pokaże mi jak z pięty się wychodzi.
Dzień po dniu płynie w Olianie głównie na zastanawianiu się czy minąć tę wpinkę czy nie, zjeść garść rodzynek czy nic, wstawić się dziś w to, czy w tamto, restować dziś czy jutro, lub udowodnić swojemu partnerowi, że nie jestem anty talentem w "wychodzeniu z pięty" ;-) jak również nad tym czy zaadoptować czarne błąkające się pod skałą kudłate maleństwo czy nie. ;-) Problemy niby banalne a jednak absorbujące w 100%.
Tak czy inaczej wszyscy czytający proszę trzymać kciuki , bo zaczynam cisnąć a muerte! ;-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz